Byłam ofiarą handlu ludźmi — historia Melissy, którą uratowała służba Marii Vadii

Tak naprawdę dorastając, nie miałam poczucia własnej wartości, ale dorastałam w Kościele. Zawsze miałam bardzo bliską relację z Bogiem. To była jedyna dobra część mojego dzieciństwa. Tak naprawdę to byłam regularnie wykorzystywana seksualnie. Chciałam porozmawiać o tym z moim pedagogiem szkolnym, bo to nadal trwało. Sprawca myślał, że mu to ujdzie na sucho. W końcu zostałam usunięta z domu. Albo on musiał odejść albo ja.

Moja macocha przekonała tatę, żebym to ja odeszła. Zostałam zabrana z dobrej społeczności i szkoły do miejsca wielkiej biedy i szaleństwa, do getta. Nie byłam stamtąd. Byłam tam obca. Nie mogłam wyjść z domu mojej babci, żeby ktoś nie chciał się ze mną bić. W szkole tak samo ludzie chcieli się ze mną bić. Tak naprawdę to nie chciałam mieć z nikim nic wspólnego. Nie rozumiałam tego.

Pewnego dnia mój tata po prostu mnie wysadził, odjechał i nigdy nie wrócił. Kiedy miałam około 14 lat, wyszłam, żeby kupić zupę i pewna dziewczyna mnie zatrzymała. Miała około 12 lat. Powiedziała: „Hej! Może wpadniesz, spędzimy razem czas albo coś porobimy”. A ja na to: „Pewnie. Naprawdę dobry pomysł”. Wiesz… Myślałam, że facet, który mnie odebrał to jej chłopak, a okazało się, że to jej alfons. Zgwałcił mnie tamtej nocy i powiedział, że nigdzie nie mogę pójść.

Byłam ofiarą handlu ludźmi przez dziesięć lat i zmuszano mnie do prostytucji. Nie wiem jak od niego uciec, nie wiem, gdzie jestem, nie wiem, gdzie mnie zabrał. Nie wiem… po prostu się modliłam. Byłam całkowicie załamana. Rozgniewałam się na Boga, ponieważ wołałam do niego: „Proszę, pomóż mi! Pomóż mi uciec! Nie wiem, jak uciec. Nie wiem, jak przetrwać”. Czasami zapominałam, ile mam naprawdę lat. Melissa — to był ktoś inny.

Dotarłam do granicy mojej wytrzymałości. Mówią: „Bóg nie da ci więcej, niż możesz znieść”. Powiedziałam mu, że to koniec. Nie mogę tego więcej robić. Nie mogę tego dłużej znieść. Już nie mogę sobie z tym poradzić. Zamierzałam popełnić samobójstwo. Wylądowałam w więzieniu. Nie chcieli mnie wypuścić. Nikt nie mógł mnie stamtąd wydostać, co jest dziwne, bo większość ludzi może wpłacić kaucję, by nie iść do więzienia. Ale w moim przypadku była ona tak wysoka, że nikt nie był w stanie mnie stamtąd wydostać.

Nagle powiedzieli, że powinnam iść do Ośrodka Zdrowia Psychicznego i Leczenia Odwykowego. To było miejsce oparte na wierze w Chrystusa. Dzięki pobytowi tam poznałem Betty z Glory House. Teraz są moją rodziną. Pomagają mi się podnieść. Bez względu na to, przez co przechodzę, zawsze przy mnie są. Zapewniają mentora, do którego zawsze mogę zadzwonić. Kiedy nie miałam pracy, dawali mi koraliki, z których robiłam bransoletki, a potem sprzedawałam je na wydarzeniach, które organizowali. To sprawiło, że zaczęłam się rozwijać i nabrałam pewności siebie. Po jakimś czasie dostałam pracę w ogrodzie. Potem dostałam posadę w Glory House. Mają znajomości, dzięki temu mogę studiować. Mogę żyć. Mogę żyć w pokoju.

Największy dar, jaki Bóg może nam dać to pokój ducha. Mogę wstać z rana, nie bojąc się, że zostanę pobita. Mogę pracować. Mam pierwszy raz w życiu przyjaciół, naprawdę dobrych przyjaciół i rodzinę. Większość tamtych dziewczyn nie sądzi, że może się wydostać. A gdyby nawet im się udało, to nie wiedzą, jak przetrwać. To, co pomogło mi przetrwać, to świadomość tego, że Bóg mnie kocha i to, że jest ze mną. Mimo że nie wiedziałam, dlaczego przechodziłam, przez co przechodziłam, on sprowadził mnie z powrotem. Pomógł mi ponownie uświadomić sobie, czym jest miłość. Że mogę być kochana, że jestem człowiekiem. Byłam kimś dla kogoś. To właśnie tu pojawia się Glory House (Dom Chwały).

W związku z wieloma pytaniami podajemy informację o terminie oraz miastach w których będzie Maria Vadia w Polsce w październiku. Szczegóły już od poniedziałku na stronie www.mariavadia.pl

 

Komentarz

Nie ma jeszcze komentarzy, czy chcesz być pierwszy?

Napisz komentarz