Dzieci skaczą i krzyczą na całe gardło… – Michał Saj

Od kiedy moje dzieci zaczęły chodzić do przedszkola, zwracam większą uwagę na nasze relacje. Nie dlatego, że coś z nimi nie tak, ale spędzamy dużo mniej czasu w domu i ten, co mam chcę wykorzystać jak najlepiej. Wykształciłem nawet nowy nawyk! Pierwsze co robię po powrocie do domu, to witam się z dziećmi i wymieniam z nimi czułości. Zazwyczaj chwilę się przytulamy, mówimy sobie, jak nam minął dzień, że dobrze się widzieć i że się mocno kochamy. Taka chwila bliskości z najsłodsą cólką na świecie i mega ogarrrrniętym pięciolatkiem. Taki kadr w pamięci, który przypomina mi, że życie jest piękne!

Kto choć raz to przeżył i pamięta do dziś — kciuk w górę!

Czasami jednak rzeczywistość mnie troszkę przytłacza. Widziałem przez okno, że z uśmiechem na twarzy siedziały i rysowały coś przy stole. Jak tylko przekroczyłem próg domu, coś się jednak zmieniło. Słodziaki wymknęły się spod kontroli, a ja próbuję znaleźć prawidłową reakcję! Skaczą, krzyczą na całe gardło i zanim zdążę zdjąć kurtkę, z całej siły ciągną mnie za spodnie, krzycząc “Tato, Tato!!”.

Wszelkie próby werbalnej komunikacji to jedno wielkie fiasko. Próba przytulenia odpada, bo najprawdopodobniej skończy się kontuzją oka. Któregoś razu nawet jajko niespodzianka nie zrobiło na nich wrażenia i musiało poczekać, aż się uspokoją. Sam nie wiem jak to nazwać, ale jak na to patrzę z perspektywy czasu, to jest to taka niepohamowana, nieokiełznana radość i entuzjazm, z powrotu taty do domu. Co najlepsze, ta radość przekracza moje normy i zawsze mnie zaskakuje!

No, ale wracając do mojej reakcji: za pierwszym razem poległem na całej linii i kazałem się uspokoić, nie skakać, siadać na kanapie i jeść obiad. Ci, co mają dzieci, nie będą zdziwieni, jak powiem, że to absolutnie nic nie dało! Dzieci nakręcone tak mocno, że nie da się ich uspokoić. Dzięki Bogu mam żonę, która mnie przywołała do porządku. Chwilę pogadaliśmy i zrozumiałem, że karanie dzieci za dobry humor, radość i entuzjazm to bardzo zły pomysł! Zgadza się?

Co więcej, św. Paweł pisze, że mamy radować się w każdej sytuacji. Po takim doświadczeniu z dziećmi stwierdzam, że zamiast ich stopować, powinienem naśladować i dołączyć do nich! Ta radość nie daje się zatrzymać. Nic co zrobię, nie jest w stanie ich uspokoić. Mogę jedynie podjąć temat i cieszyć się razem z nimi — ta reakcja zazwyczaj kończy się salwą śmiechów i zabawą. Czasami jak wracają po weekendzie od dziadków, sprzątamy salon i kanapę, żeby było więcej miejsca na wariacje. Chyba lepsze to niż awantura nie?

Nie ma innej opcji! Radość w Panu jest naszą siłą. Nie twierdzę, że mamy tracić kontrolę nad sobą i zachowywać się niestosownie. Jest jednak miejsce i czas na wybuchy radości! Mam wrażenie, że dorastając, zapominamy o tym. Albo co gorsze celowo je powstrzymujemy, później zanikają i zanim się zorientujemy, nie umiemy skakać z radości i pozostaje powiedzieć “ja się cieszę w środku, taki już jestem”. Nie wiem jak wy, ale ja chcę stać się jak te dzieci i mieć w sobie radość, której okoliczności nie będą w stanie powstrzymać.

Kiedy zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy jądra, mówiłem znajomym, że idę do szpitala i przez 2 tygodnie będę wyjęty z obiegu. Wszyscy początkowo myśleli, że żartuję, ale tak nie było. Po prostu dzieci nauczyły mnie, że mogę mieć radość, której żadna zła wiadomość nie jest w stanie powstrzymać. Bez znaczenia co w życiu przeżyłeś i jakie masz alibi, żeby się nie cieszyć. Nasz Bóg jest Bogiem radości i świętowania. Popatrz na dzieci, zacznij je naśladować i odkryj w sobie tę radość. Jezus jest tą radością! Tak się składa, że mieszka w twoim wnętrzu, więc wszystko, co niezbędne do jej przeżywania masz już w sobie. Wystarczy to wydobyć.

Kto jest ze mną?!
Michał Saj

Jesteś za RADOŚCIĄ? Podobał Ci się tekst? Zostaw? lub ❤️
Udostępnij, bo warto w świat puszczać myśli, które mają wartość!

Czy już wiesz, że NOC CHWAŁY będzie trwała 4 dni? ???
Zapewniamy dużo przestrzeni do radości ❤️?
www.noc.chwaly.pl

Komentarz

Nie ma jeszcze komentarzy, czy chcesz być pierwszy?

Napisz komentarz